Nobody knows, nobody...






Check my facebook and deviantart to be updated!
And polish version below :)



I organised a contest on my facebook page for my polish fans. In this post I put all of fanarts, that I received.

Original post from fb (only in polish):
KONKURS JAK W MORDĘ SZCZELIŁ!
Zapraszam wszystkich na konkursa związanego z moją skromną osobą. W końcu miałem wczoraj urodziny, więc mi wolno! :P Zadaniem konkursowym jest: stworzyć coś związanego z Jonem Spaghetti. Może to być tekst (wiersz, piosenka, scenariusz, cokolwiek!), rysunek (w technice dowolnej), zdjęcie, figurka, insza sztuka wybrana (karaoke też może być, śmieszki jedne :D). Nie mam pojęcia co jesteście w stanie wymyślić, zatem zostawiam wam wolną rękę, ludziska! Po prostu zmajstrujcie mi jakiegoś fanarta! :D
ZWYCIĘZCÓW MOŻE BYĆ CO NAJMNIEJ DWÓCH! Aczkolwiek przewiduję więcej :P
Myślę, że nagrody są warte świeczki! Do zgarnięcia 1 tomy komiksów Dziedzic oraz Tellos (świetne są!), przypinki i naklejki z moją skromną osobą, a nawet i wizytówki... oraz... coś specjalnego: NIEPOWTARZALNA MISKA SPAGHETTI, wykonana tymi oto ręcyma! Oryginalna, nikt takiej nie ma! (Oprócz mnie, bo mam drugą, ale ciiii!)
Swoje zgłoszenia na konkurs zamieszczajcie w komentarzach pod tym oto postem, a ja daję wam na to równe dwa tygodnie, a co! Potem wybiorę najlepsze, najciekawsze lub najzabawniejsze prace. Tutaj każdy może wygrać, więc zgłaszajcie się, bo nagrody przednie :D

And here are all fanarts:

Song about Jon Spaghetti to music from "Radioactive".
Animation with Jon. Kosma made a few. Click on this to watch!
A few more from Kosma! These are from game called Minecraft :D And this is me on second screen!
Sexy Jon after gym from Marianna :D
Tymoteusz made a game with Jon Spaghetti, how cool is that?! Click on screenshot to play!
Jon pokemaster fanart :D
A spaghetti bowl doll from Weronika :D

In english and polish below!
WYNIKI KONKURSU!
Postanowiłem, że nagrodzę wszystkich, którzy wzięli udział w konkursie, a co! Klepię biedę i ostatnio spaghetti nie trafia się na każdy obiad, ale chciałbym docenić wasze zaangażowanie :)
Tak więc, brawo dla... Alicji Florczyńskiej, Kosmy Zaczek, Marianny Karcz, Tymoteusza Leciejewskiego, Maxa Surówki, Weroniki Khosh Rouz Ablouei :D
Nagrody w postaci miski spaghetti, komiksów i jonowych gadżetów lecą do was! Ale co konkretnie do kogo? Otóż to będzie niespodzianką, czekajcie na paczki :D
(No, to teraz potrzebuję już tylko waszych adresów, ślijcie priv!)
-----------------------------------------------------
The results of the POLISH contest!
I've decided to reward all those who participated in the contest! I'm very poor and can't afford spaghetti for every dinner, but I wanna appreciate your support :)
So, congrats for... Alice F., Kosma Z., Marianny K., Tymoteusza L., Maxa S. i Weroniki K. A. R.:D
The rewards: a bowl of spaghetti, comics and lot of jon's gadgets are coming to you! But what specifically to who? Well, this will be a surprise, wait for parcels :D
(well, now I only need your addresses, send priv!)
You just... broke my heart, spaghetti bowl!





Also, polish version below! :)


Some time ago I came up with an idea, that I wanna draw sweet little chibi Deadpool... and that was it! I draw some more similar characters since then. Of course - these are only fanarts, all made by me, but original characters (not mine, they are original!) and stuff... you know! Check my works out and enjoy :)
Something is really wrong here... Anyone?
What Bilbo would do?


You can find it on: Tapastic or Tumblr
I'm a big fan of Pokemon, but Pokemon GO could be pretty dangerous, you know? Just... be careful, where are you going to catch these sneaky bastards.





You can find it on: Tapastic or Tumblr
First episode of Artu & Ditu. These are my two albino rats. Twin brothers... and yeah... they are real.

You can find it on: Tapastic or Tumblr
They are true evil.
Sneaky little bastards. Always the same.



You can find it on: Tapastic or Tumblr

Czo te Pokemon GO? Dlaczego wszyscy szalejo? O co w ogóle chodzi i dlaczego strasznie wkurza mnie GPS w telefonie? Na te i inne pytania prezentuję moje odpowiedzi w poniższym komiksie!

Zajrzyj do mnie na fejsa i czuj się jak u siebie!

Miałem ostatnio przyjemność organizacji konkursu we współpracy ze STABILO. Przede wszystkim chciałbym podziękować za świetne gadżety, o które mieli okazję powalczyć moi fani!
Witaj wędrowcze! 
Zawędrowałeś w bardzo dziwne miejsce w internetach. Nazywam się Jon Spaghetti i zabiorę cię w podróż pełną niebezpieczeństw oraz abstrakcji. Postanowiłem stworzyć komiks. I to nie taki zwyczajny, bo superbohatersko - fantasy - internetowo - memowy -zajebisty i wyjątkowy. Niesamowita historia o ratowaniu świata, głupocie (też niesamowitej), heroicznych czynach drużyny śmiałków, obżarstwie, makaronie i takich tam.


Przedstawiam ci oto pierwszy odcinek komiksu w całej okazałości i możesz zrobić z nim co zechcesz. Pomruczeć pod nosem, jakie toto beznadziejne, ponarzekać, że anatomia kuleje i takie tam, albo po prostu dać się porwać przygodzie, wspomnieć o mnie znajomemu, który też lubi komiksy i razem z nim podyskutować o wyższości makaronu nad ryżem. Możesz wszystko, ale może najpierw ja spróbuję...
Warto spełniać marzenia. Rok 2015 vs 2016.

To prawda, byłem na Pyrkonie i był to mój pierwszy raz. Znaczy ten, pierwszy raz byłem na tak wielkiej imprezie!, zwanej popularnie konwentem. Pierwszy raz również postanowiłem przebrać się w obcisły kostium i paradować tak publicznie. Choć po powrocie mam mieszane uczucia odnośnie... wszystkiego (szczególnie zdegustowany jestem brakiem specjalnych punktów gastronomicznych, które wydzielałyby po misce spaghetti dla każdego - dziennie!), to chciałem spisać 'krótko' swoje przygody, przemyślenia i dorzucić do tego trochę zdjęć, co by mieć pamiątkę, a i może ktoś to nawet przeczyta i zaśmieje się smutno nad moim losem.
Wiele razy podkreślałem już, że mam najlepszych fanów na świecie. Nie raz i nie dwa udowadniali mi to na przeróżne sposoby. Spora grupa z nich często odzywa się do mnie na czacie, rozmawiamy na wszelakie tematy - debatujemy nad sensem życia, makaronem, i tak dalej. Jest też pewna grupka osób, która postanawia uwiecznić moją facjatę na swoim rysunku, a nawet stawiają mi pomniki w grach. Serio, fejm doje*any!

Chciałbym podzielić się w tym miejscu częścią tych prac, które otrzymałem. Sprawiacie mi tym wielką frajdę, serio! (Ten post będzie aktualizowany na bieżąco, co jakiś czas będę dokładał nowe fanarty od was :))

Moja wielka głowa stworzona przez Jakuba w grze :v

Spaghetti bolognese! Nadszedł wreszcie czas na kilka słów odnośnie komiksu pod tytułem “Lis” od Wydawnictwo Sol Invictus. Jak złote zasady omawiania prawią - omawiać należy zawsze od początku... Zatem i ja rozpocznę od zeszytu #1, zatytułowanego “Powrót do domu”.

Przepraszam za moje tłuste ślady paluchów na okładce... Po prostu długo tuliłem komiks do twarzy i płakałem ze szczęścia.
Z Lisem znamy się już sporo czasu (w zasadzie z jego twórcą, scenarzystą i agentem specjalnym: Dariuszem Stańczykiem), więc nikogo dziwić nie powinno, że od samiuśkiego począteczku ślinka ciekła mi na komiksowe przygody tego rudego gościa. Jak tylko finanse pozwoliły - zakupiłem od razu wszystkie trzy zeszyty z Lisem i połknąłem całość w tempie ekspresowym. Obiecałem, że jak przeczytam, to i napiszę kilka zdań o moim lisim znajomku, co by może ktoś się zainteresował, bo przecież... no właśnie, czy warto?

Bardzo proszę bez podtekstów, tutaj oczywiście chodzi o wora ze zrabowanymi dobrami.
Kim jest Lis? Nie chciałbym na pewno zdradzać jego tożsamości wszystkim, którzy komiksu nie znają... Bo ci, którzy czytali, wiedzą doskonale, że Lis jest dość młodym (rudy!, to pewnie nie ma duszy), przeciętnym gościem z Polandii, który wyemigrował za gramanicę za chlebem i złapał fuszkę w angielskim instytucie genetyki. Tam też wydarzyły się pewne... things... które odwróciły jego życie o 360... nie, chwila!... 180 stopni. W życiu każdego superbohatera nadchodzi bowiem taki moment, w którym oto właśnie zostaje on superbohaterem (damn, ale mądrość teraz poszła!). No i w życiu (prawie)każdego emigranta, który wyjechał do pracy, nadchodzi taki moment, kiedy to wraca w rodzinne strony. A jako, że nasz lisi friend mieszkał wcześniej w Warszafce, to też właśnie do tego miasta powraca. Lis marnotrawny. Stolica - ach! jakże piękna i prosperująca! - akuratnie potrzebuje kogoś, kto zaopatrzony jest w jakieś dodatkowe supermoce (dupy nie urywają, ale zawsze...), bo ewidentnie w mieścinie zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Jeśli w ogóle tak można określić fakt, że na ulicy giną ludzie i po dachach skacze sobie radośnie przepakowany gościu, który w dupie ma wymiar sprawiedliwości. A nie, chwila! On sam wymierza sprawiedliwość według własnego uznania. Spoko koleś, propsuję, wjedź tam na Wiejską na chwilę, co?

Ekhem, co to ja miałe... Czy ja właśnie za dużo opowiedziałem o pierwszym zeszycie Lisa, co? Kurde, no bo tak to właśnie się dzieje, jak nikt mnie nie pilnuje! W każdym razie, ten... Lis to jest całkiem interesujący superbohater from Polandia, którego przygody mnie ogromnie wkręciły i aż mi szkoda, że w Internetach nie można codziennie czytać o jego nowych poczynaniach. Ale jakoś chop żyć musi, to komiksy sprzedaje, co nie? Mam nadzieję, że kiedyś i ja chociaż pół, albo trzy czwarte komiksu komuś sprzedam. Znaczy swojego, bo Lisich to nie oddam, wara mi!

Taaa... Wiem, że jakość moich zdjęć nie powala... Ale czy w złej jakości nie tkwi prawdziwe piękno? Nie...? Ok.
Generalnie trzeba powiedzieć, że komiks, choć krótki dość (bo to zeszytówka), to jednak sporo się w nim dzieje. Ciekawe dialogi, wciągająca fabuła, świetne rysunki - a kolory to już w ogóle miazga!, no i generalnie wszystko jest bardzo na plus i po numerze pierwszym aż ciężko się oderwać, żeby na przykład wyjść z psem... Zawsze można spuścić go na sznurkach przez balkon, co by się sam wyprowadził i wrócić do lektury drugiego numeru Lisa, co i ja z największą przyjemnością chyba zaraz zrobię po raz kolejny.

Na dzisiaj to tyle o rudzielcu from Warsaw, bo i tak za bardzo mi się język rozwiązał. Generalnie bardzo polecam i mam nadzieję, że nas kolejna zima nie zastanie do czasu, aż napiszę teksty odnośnie części #2 i #3... A tak w ogóle, to na Pyrkonie prawdopodobnie uda się dorwać zeszyt #4! Oby, oby się udało, bo nie będę sobie mógł do końca życia wybaczyć, jeśli nie dowiem się co wydarzyło się w kontynuacji!

Oceniam Lisa #1 na soczyściutkie 9/10 misek spaghetti. 


Dlaczego tak mało, pytacie? Zostawiam sobie 1 miskę na zapas, co by nie paść z głodu, no i przywalić ją przy okazji ‘recenzji’ kolejnych zeszytów! :D


(powyższy tekst pojawił się także na moim fb: >klik<)
Dawno, dawno temu, w odległej gala... A nie, chwila! Tak naprawdę to niecały rok temu, w odległych internetach... Jon Spaghetti wpadł na pomysł narysowania krótkiego, ale jakże treściwego komiksu o potworze w szafie.

Traf chciał, że Internety Wielkie (czyli przeróżne strony rozrywkowe, na których pojawił się komiks) ciepło przyjęły tę produkcję i pojawiły się głosy ludzi, jakoby chcieliby oni zobaczyć coś więcej! Jakiś dalszy ciąg, cokolwiek, blueghueblerg!

Z założenia komiks ten miał się skończyć na tych trzech kadrach właśnie, które widzicie poniżej, jednakże zostałem zmotywowany i zachęcony do rozwinięcia tematu. Już na kilka dni po opublikowaniu tego komiksu (a było to 10 czerwca 2015 roku - klik, jeśli chcecie dowodu!) zasiadłem do opracowywania kontynuacji. Wariantów było sporo, jednakże w końcu wybrałem ostateczną wersję i rozpoczęło się szaleńcze szkicowanie, rysowanie i kolorowanie... 

Aż tu nagle...

...Komputer się zawiesił, program stanął dęba, wierzgnął niemrawo jeszcze raz jeden... i koniec.

Nie zapisałem.



Walka była zaciekła. Próbowałem za wszelką cenę odwiesić (wut?) komputer i skończyć komiks. Nie udało się, a prób było wiele. Ostatkiem sił zrobiłem screena każdemu kadrowi (a trzeba przyznać, że było ich sporo) i zapisałem (jakimś cudem, nie wiem jakim!). Sęk w tym, że screeny były dość mizernej jakości, sporo trzeba było poprawiać, poprzesuwać na odpowiednie miejsca, dopasować... Wykonałem kupę roboty, a tu się okazuje, że większość na marne i tyle godzin w plecy. Poddałem się. Jak widać - na wiele miesięcy, choć kilkakrotnie siadałem do tego i coś tam próbowałem grzebać.

Tak, to jest właśnie fragment szkiców kontynuacji...
Niniejszy post oraz publikacja komiksu z potworem z szafy mają mi pomóc zmotywować się do skończenia tego komiksu, opiewającego na, nie-bagatela, 27 kadrów (o ile dobrze policzyłem, a z matmy jestem dupa). Wielu z was - ludzi, którzy są ze mną od kilku miesięcy, nie widziało tychże 3 komiksowych kadrów zapewne, dlatego być może spodoba się wam ta krótka historia i napiszecie mi w komentarzu, żebym zebrał moje szanowne cztery litery i dorysował resztę. Przyda mi się taki kopniak ;)


A jeśli chcielibyście być na bieżąco z tym, co tu się na stronie pojawia, to możecie zerknąć na prawą kolumnę obok tego posta i zaobserwować tę stronę. Dzięki temu będziecie widzieć, gdy coś nowego opublikuję :) 

Dzięki z góry... i mam nadzieję, że...

...Kontynuacja wkrótce?
Jon Spaghetti, samozwańczy superbohater, niesamowita pierdoła, rysownik, śmieszek z internetu i straszny 'przegryw' zdobył wiedzę, o której nie śniło się nawet najtęższym głowom tego świata! 


Zwany również Jonem Makaronem (lat: nie podano), pochodzący z Internetów Małych (prawdopodobnie miejscowość ta leży w bliżej nieokreślonym miejscu) odkrył sekret, o który zabijają się rzesze nastolatków z całego świata. Youtuberzy, blogerzy, soszial media nindża będą zmuszeni teraz jeść mu z ręki, bowiem posiadł on coś, czego wszyscy oni pragną nad życie.

Nie, nie myślałem długo nad tytułem... Jakoś tak sam mi wpadł :v Niestety, nie jestem zbyt dobry w śledzeniu internetowych komiksów na bieżąco. W ogóle nie jestem dobry w robieniu czegoś na bieżąco - przyznaję się. Ale zaprawdę warto jest zainteresować się komiksem o jakże szlachetnej nazwie: “Kij w dupie”. Ja zainteresowałem się mocniej, gdy dowiedziałem się, że autor zbiera na wydanie drugiego albumu w papierze. Przy okazji wsparcia kampanii, dorzuciłem trochę kasy na gadżety oraz zaopatrzyłem się w album pierwszy.

Cały zestawik: dwa komiksy, dwa plakaty, naklejki, piny i otwieracz do piwa.
Odnośnie samego tytułu, to może nie będę się rozwlekał nad genezą. Co ciekawsi sami sobie zajrzą do Konrad Koko Okoński Art lub bezpośrednio na stronę niniejszą. Komiks do druku poszedł za sprawą wydawnictwa Gindie :)

Fabuła w skrócie przedstawia się tak, że pewien wieczny malkontent za sprawą dziwnego zbiegu okoliczności zostaje właścicielem baru. Bar ten, jak się szybko okazuje, jest tajemniczym miejscem, w którym spotykają się przedstawiciele dwóch światów - krócej mówiąc: na piwo wpadają tu zarówno ludzie z ulicy (muszą być zdesperowani, serio), jak i demony oraz insze bestyje z innego wymiaru.

Badyl (bo takie miano nosi główny malkontent) wraz z paczką swoich znajomych oraz przebojową siostrą codziennie stają oko w oko z najróżniejszymi potworami i nie raz, nie dwa wpadają w nieliche kłopoty.

A więc... Jon Spaghetti przyszedł do baru i...
Żeby była jasność - wszystkie odcinki (od samego prapoczątku serii) można przeczytać totalnie za darmoszkę na stronie Koko: tutaj. Autor po prostu jest ambitnym gościem i chciał wydać swoje wypociny na papierze, dorzucając od siebie dla fanów kilka dodatkowych pasków i grafik ekstra.

Seria narysowana jest wpadającą w oko kreską. Do tego kolorystyka jest dość oryginalna, bo dominuje biel-zieleń-czerń (poza nielicznymi wyjątkami). Fabuła rozwija się nie za szybko, ale też nie za wolno. Nowe odcinki w sieci pojawiają się często, zatem kilka razy w tygodniu można zajrzeć na stronę. Bohaterowie są ciekawi, intrygują i naprawdę dają się lubić. Idę o zakład, że najwięcej fanów ma Janek (siostra Badyla)! Przede wszystkim jednak głównym atutem tej serii jest świetny humor, liczne gagi i mnogość easter eggów dla każdego nerda. Drugi album wnosi jeszcze więcej postaci, tajemnic i zabawnych scen!

Losowa scena z KWD :D
Nie chcę zdradzać za wiele (mam nadzieję, że już tego nie zrobiłem), zatem na tym wywód zakończę. Mogą się tu przecież znaleźć osoby, które serii nie znają i dopiero teraz się tematem zainteresują (na co liczę, bo naprawdę warto). W tym momencie komiks liczy sobie 300+ odcinków, więc jest co czytać! Ja zaraz po przeczytaniu obu części wbiłem do Koko na stronę i przeczytałem następne odcinki, bo zaczynała zżerać mnie ciekawość odnośnie dalszych przygód bohaterów. :D

Ta ocena to tylko takie moje widzimisię. I tak nikogo to nie obchodzi, ale daję soczyste 9/10 misek spaghetti.




Kolejny komiks z serii Marvel NOW! przyciągnął moją uwagę już jakiś czas temu. Zdążyłem go sobie przeczytać dwa razy, zanim zasiadłem do spisania kilku zdań.

Tak się prezentuje okładka komiksu. Tak wiem - pościel marvelowska i świnka Iron Man. Tak wiem :v

Jak zawsze w przypadku Marvela, mamy do czynienia ze świetnie narysowaną historią, pełną akcji, humoru i znanych herosów w trykotach. Tym razem Strażnicy Galaktyki w nieco innej odsłonie, niż znamy z kinowych ekranów. Przyznam się szczerze, że nie znałem zbytnio tych postaci przed obejrzeniem filmu, więc nijak mogę porównać ten komiks do wcześniejszych wydań. Jednak na tle ekranizacji wypada całkiem dobrze - z tym, że oczywiście mamy tu do czynienia z inną historią. Akcja skupia się przede wszystkim na Peterze Quillu (Star-Lordzie; kim? :D) i mamy dorzuconego Iron Mana w gratisie. Poza tym oczywiście Gamora, Drax, Groot i mały szop (tutaj nie są oni ani trochę sweet, sorry). Fabuła jest całkiem wciągająca, głównymi złoczyńcami nie są tak naprawdę kosmici, którzy najeżdżają Ziemię (choć są źli, to prawda) - spisek, spisek wyczuwam! - ale nie będę w tym miejscu zdradzał szczegółów, bo mnie ktoś zadźga widelcem, czy coś.

Ilustracja bardzo mocno inspirowana artem twórców komiksu. Nie mogłem się powstrzymać :3

Poza zajmującą znaczną większość albumu historią o obronie Ziemi przed złymi najeźdźcami z kosmosu, mamy tu także krótkie, wykonane w różnych technikach rysunku, opowiastki o tym, co porabiała reszta Strażników przed wyprawą na ów misję. Mi przypadła do gustu szczególnie historyjka z Draxem, jeśli idzie o wizualne wrażenie, natomiast wszystkie shorty były świetne i zasiały dodatkowe ziarna intrygi :)

Iron Man tak bardzo bohaterski, wow. Ratunek tak mocno!
Świetne rysunki, a przeplata nam się tu kilka różnych stylów, wciągająca historia, humor, masa akcji i walki z kosmitami, no i spiseg! Czegóż chcieć więcej?

Czyta się bardzo szybko, przyjemnie i jeśli ktoś zastanawia się czy wkroczyć w komiksowy światek marvelowski, ale nie jest co do tego przekonany, to na pierwszy ogień polecam wrzucić właśnie niniejszy tytuł, czyli Guardians of the galaxy tom 1 Kosmiczni Avengers. I am Groot. Pozdrawiam.

Strażnicy Galaktyki, assemble! :v
Moja ocena (jakby kogokolwiek to w ogóle interesowało) to 9/10 misek spaghetti!